Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 września 2012

*** cz.1 (Angel)


*** cz.1 (Angel)

Ziewnęłam przeciągle, teatralnie, niemal majestatycznie. Wlaściwie nie mam pojęcia jak można ziewać majestatycznie. No cóż, jak widać, będąc mną, można. Siedziałam na ogromnym tronie, do którego miękkich poduch oraz pięknych, czarnych ozdób bylam tak przyzwyczajona. W ogóle powinnam zacząć od tego, jak cudnie wygląda sala tronowa, która w calości jest wykonana z białego i czarnego marmuru. Jednak to jest nieistotne, wróćmy do mojej skromnej osoby. Tak więc siedziałam na tronie, a wszechogarniająca nuda zmusiła mnie do ziewnęcia.no w sumie ile można siedzieć w jednym miejscu. Owszem moja piękna, czarna, długa suknia wyglądała wspaniale, gdy rozkladała się na tych kilku stopniach prowadzących na tron. Tak, tak zapewnie uroku dodawało mi także towarzystwo trzygłowego Cerberka. Nie wytrzymałam. Wybuchłam gromkim, diabelskim śmiechem. Dobra już koniec udawania majestatyczniej Pani- Królowej. Klaśnięciem w dłonie zmieniłam strój. Właściwie to że miałam teraz na sobie krótką, czarną sukienkę bez ramiączek oraz bardzo wysokie szpilki, nie miało większego znaczenia. I tak każdy dobrze wiedział kim jestem. Jednak prostym ludziom, trzeba pokazać, kto jest lepszy. Po chwili, jakby mój śmiech był zawolaniem, do sali wpadł mój młodszy brat.
-Szfester! Co ty tu odwalasz?!
-Nie no, Lucek, serio? Musisz jechać tym szwabskim?
-Ty mnie nie pouczaj! Z resztą nie ważne... O kur... Co tu robi Cerber?!
-Leży. Prawda Cerberku? Leżysz sobie, odpoczywasz. Nikomu nie przeszkadzasz, bo ten palant się nie liczy
Podeszłam do bestii i zaczęłam głaskać po środkowej mordzie. W sumie to było możliwe tylko dlatego, bo leżał, gdyby stał, potrzebowałabym jakiejś dziesięciometrowej drabiny.
-Ja pierdziele... Ty nigdy nie zrozumiesz, że on ma pilnować wejścia do domu, prawda?
-Eh, Lucyferze-przejechałam mu dlonią po policzku, aby podkreślić swoje słowa- to że umarli się tobą nie przejmują, to nie znaczy, że nie boją się mnie.
Potem na mojej twarzy wykwitł uśmiech pełen dumy. Musiałam to zrobić, wtedy mój braciszek tak się denerwował. zaczął nerwowo chodzić po sali i cały czas ostwierał i zamykał usta, chcąc coś powiedzieć, ale nie umiał dobrać słów. Z tego powodu, abym przypadkiem nie zmęczyła się stojąc, usiadłam znów na tronie. Założyłam nogę na nogę i mimowolnie zaczęłam nakręcać swoje brązowe loki na palec. Patrzyłam na brata z góry z arogancją. Kolejna rzecz, której nie znosił. Och, jak ja uwielbiam go wkurzać! Jednak najpiękniejsze było to, że nie mógł mi nic zrobić. Po chwili zdenerwowania Lucek wydarł się pewnie na całą chatę.
-Azazel, chodź no tu!
No tak, to było do przewidzenia. Azazel był bronią ostateczną Lucka.
-Co znowu?- wszedł do sali jak zawsze roztargniony i pełen spokoju. Nasz prawie najmłodszy brat.
-Jak to co?! Serio, nie widzisz tego?!- Lucyfer był oburzony.
-Tego, że nasz 'Aniołek' znów popisuje się strojem?
-Dzięki bro, ale serio, dobrze wyglądam? - obróciłam się wkoło, aby zaprezentować strój, oczywiście bardziej na celu miałam zdenerwowanie Lucka.
-Sis, będąc tym kim jesteś, nie masz innego wyboru.
-Co wy chrzanicie?! Kurwa Azazel! Mam gdzieś co ona na sobie ma! Ty lepiej patrz kto tu jeszcze jest!
-Ooo... Cerbuś! Chodź tu do mnie psinko!
Na zawołanie Azazela bestia natychmiast wstała, zaczęła merdać ogonem, wykonała dwa kroki, od których zatrzęsła się ziemia po czym opuściła swoje łby, aby bro mógł ją pogłaskać
                                                                                                                                                 ~~Angel

1 komentarz:

  1. nieziemskie i do tego to Lucek, cały czas się śmiałam. No i podmiot, nie wiem jak ma na imię, ale bardzo przypadł mi do gustu. Taka fajna Sarkastyczna Babka.

    OdpowiedzUsuń